ODWRУCONA PIRAMIDA (fragment) Zwaїono ciк na wadze i okazaіe¶ siк zbyt lekki. Osoby: Ona, On, Nora, Oni: Trzeci i Jeszcze Jeden, Paj±k, Prokurator, Sekretarz AKT 1 Scena 1 Kwadrat pokoiku. Przyжmione ¶wiatіa, promyki od lampy spadaj± na otwarte czasopismo; gra magnetofon, na stoliku, fotelach i szafce leї± porozrzucane rzeczy. Na sofie ONA i ON siedz± w nieco nienaturalnych pozach. Tyka budzik. ONA: Juї nawet mnie nie roz¶mieszasz... Ktуra godzina, nie widzк? ON: Jeszcze jest bardzo wcze¶nie. Ale za to dawno nie pіakaіa¶ z byle powodu. ONA: Bo to juї dawno nie s± byle powody, ale jak zwykle nie zauwaїyіe¶. ON: Zauwaїyіbym, gdyby rуїnica istniaіa naprawdк. ONA: A іzy? ON: Sіucham? ONA: Rozumiem, nie wysilaj siк. ON: Co rozumiesz? Znуw ci siк co¶ nie podoba, lepiej powiedz od razu. I postaraj siк... ONA: Zga¶ ¶wiatіo, bije prosto w oczy. Dlaczego jeste¶ ze mn± taki nieszczery... Znуw ukrywasz najciekawsze. ON: A propos, na czym siк tam skoсczyіo? ONA: Co siк skoсczyіo? ON: My¶laіem, їe mуwisz o filmie, bo zaspaіem. ONA: Masz racjк. Mуwiіam. Skoсczyіo siк. ON: A co teraz masz na my¶li? ONA: A dlaczego siк pytasz? ON: Bіagam ciк... ONA: O, tego juї za wiele, nie spodziewaіam siк nawet! ON: Przecieї d±їysz do tego! ONA: Wіa¶nie odwrotnie. Jeїeli jeszcze tego nie zrozumiaіe¶, to tym bardziej... ON: Jestem spујniony. Muzyka milknie. ONA: Dok±d idziesz i po co tak wcze¶nie? ON: Odpowiem w twoim stylu: jak moїe byж wcze¶nie, jeїeli dawno siк skoсczyіo? ONA: Owszem, ale ty nie zauwaїyіe¶. ON: A ty otwarіa¶ mi oczy i teї nie zauwaїyіa¶. ONA: Chciaіam, їeby byіo zupeіnie inaczej. ON: A staіo siк inaczej. Kiedy wrуcк, porozmawiamy. ONA: Kiedy wrуcisz? ON: Kiedy skoсczк. ONA: Wyobraј sobie, їe juї skoсczyіe¶. ON: Nie zaczynaj, to znaczy, przestaс, nie mam czasu, pogadamy pујniej. ONA: Wiкc moїesz nie wracaж. Juї pogadali¶my. Jestem zmкczona. ON: ¦pij. Buјka. Trzaskaj± drzwi. ONA gasi ¶wiatіo i wі±cza magnetofon. Dіugo nic siк nie dzieje. Dzwoni telefon. ONA (do sіuchawki): Wiedziaіam, їe co¶ wymy¶lisz! TRZECI (jego gіos): Tym razem on јle wymy¶liі. Wybacz mu, je¶li potrafisz. ONA: Cze¶ж. Powtуrz, nie dosіyszaіam. Jak siк masz? TRZECI: Na pewno lepiej niї ty. ONA: O czym ty gadasz? TRZECI: No cуј, uprzedziіem ciк. Zadzwoniк jutro. Krуtkie sygnaіy telefonu. Scena 2 Trzaskaj± drzwi. ONA siк zjawia na klatce schodowej, tam zderza siк z s±siadk±. NORA: Co siк staіo? ONA: Rozbieїno¶ж nr 2555. NORA: To znaczy? ONA: On dzisiaj obliczyі. 2555 dni rozbieїno¶ci. NORA: Miaі czelno¶ж tak ci powiedzieж? ONA: Nie, to ja tyle dni їyіam, bі±dz±c w... zіudzeniach. NORA: Przestaс. ONA: Za pујno. NORA: Jeste¶ z nim w ci±їy? ONA: Z jego prуїno¶ci±. NORA: W jakim sensie? ONA: Na razie w sensie niepowodzenia. NORA: Ubzduraі±¶ sobie. To tobie siк nie powiodіo. ONA: A on jest ofiar±. NORA: Jak uwaїasz. ONA: Nie uwaїam. NORA: No to rzuж go. ONA: Sam juї rzuciі. NORA: Wtedy przestaс siк zamartwiaж. ONA: Co mi radzisz: przestaж mкczyж czy mкczyж sie? NORA: Nie zamartwiaж siк jego niepowodzeniami, skoro on juї rzuciі. ONA: Ale on rzuciі mnie. NORA: To wszystko jedno. ONA: Nie chciaіam tego. NORA: Wszyscy o tym wiedz±, ale ty sama uwaїasz, їe juї za pујno. ONA: Przed wyj¶ciem on teї tak powiedziaі. NORA: Tym bardziej dobrze siк skіada. Zrozum, lepiej wcze¶niej, to znaczy w odpowiednim czasie. ONA: Dla mnie za wcze¶nie. NORA: Wiкc wrуж i przestaс siк martwiж. ONA: Nie mogк wrуciж, bo on na mnie czeka. NORA: Trzeba byіo od razu powiedzieж, bo juї pomy¶laіam, їe co¶ siк staіo. Nie bкdк ciк zatrzymywaіa. ONA: No to do jutra. NORA: Na razie. Pozdrуw go i powiedz, їe narcyz, ktуrego on mi podarowaі, wczoraj zakwitі. To sprawi mu przyjemno¶ж. ONA: Nie s±dzк, przecieї on... Zrкszt± przekaїк, je¶li do tego czasu nie zapomnк. NORA: Nie zapomnisz. Cze¶ж. KURTYNA Scena 3 Wielki nowoczesny Salon Samochodowy. Mnуstwo szklanych drzwi, wszкdzie modnie i schludnie ubrani mкїczyјni. Siedz±c przy biurkach TRZECI i JESZCZE JEDEN rozmawiaj±, nie odrywaj±c siк od swoich zajкж. Czкsto dzwoni telefon. TRZECI: A jednak, On siк na niej zawiуdі. JESZCZE JEDEN: Minкіo zbyt maіo czasu. TRZECI: Kiedy Ona pilnie czego¶ potrzebowaіa, przychodziіa natychmiast. JESZCZE JEDEN: Ona nigdy nie wierzyіa. TRZECI: No wіa¶nie. Wszystkie s± jednakowe. Kiedy czego¶ potrzebuj±... JESZCZE JEDEN: On teї nie byі w porz±dku. Moїe nie wypada teraz mуwiж w ten sposуb. Ale przecieї wiesz, jak siк zachowywaі czasami. TRZECI: To prawda, ale Ona zmarnowala swoj± szansк. I chyba niezbyt siк tym przyjmuje. JESZCZE JEDEN: Kobiety nie wszystko rozumiej±. TRZECI: A piкkne kobiety w ogуle nie znaj± siк na mкїczyznach. JESZCZE JEDEN: Ona nie uwaїaіa go za mкїczyznк. TRZECI: W takim razie nie powinna byіa go zadrкczaж. JESZCZE JEDEN: Wydaje mi siк, їe oni juї od dawna nie byli sob± zachwyceni. TRZECI: No to jest gіupcem. Byі. Wchodzi ONA. Jest przesadnie spokojna. ONI: Tylko nie histeryzuj. Nie miejsce i nie czas. ONA: Zgadzam siк, dlatego wieczorem bкdк czekaіa przy Teatrze Wielkim, a potem zapraszam wszystkich do nocnej Balandyny. ONI: Fajny їart, ale niestosowny. ONA: A mnie to ¶mieszy. ONI: Naprawdк nie јle wygl±dasz. ONA: Dziкki, niech siк ucieszy. ONI: Znуw niewypaі. Piіa¶? ONA: Nie, my¶laіam. ONI: Oczywi¶cie. Pewnie, їaіuesz, їe kiedy¶ nie wierzyіa¶, bo mogіaby¶ zatrzymaж. Przecieї nawet nie prуbowaіa¶. ONA: Mam swуj honor. ONI: Powaїnie? ONA: A my¶licie, їe z nim - powaїnie? ONI: Z nim - na zawsze. ONA: I znуw dowiadujк siк o tym jako ostatnia. ONI: Kochanie, teraz juї nic nie ma znaczenia. Pogуdј siк, po przyjacielsku ci radzimy . ONA: Tak, On zawsze uwaїaі was za swoich przyjacуі. Teraz mnie to juї nie razi. Gdzie On jest? ONI: Zaczekaj tu, prosili zadzwoniж, kiedy przyjdziesz. ONA: Kto prosiі i czego od niego chc±? Znуw... ONI: Nie, mylisz siк. Jeste¶ pamiкtliwa. ONA: Jestem niesprawiedliwa wobec niego. I w tym jest wasza wina. Jednak tylko ja mam wyrzuty sumienia. Dzwoni telefon. TRZECI (do sіuchawki): Przeprzaszamy, їe za czкsto niepokoimy. Pewnie, їadnych wiadomo¶ci? Tak. Czeka. Jeszcze nie wie. Oczywi¶cie, їe to nie problem. Sprawy mog± zaczekaж, przecieї to їona przyjaciela. Odkіada sіuchawkк. ONA: Przedtem tego nie zauwaїaliscie. ONI: Przedtem nie lubiіa¶, kiedy nazywano ciк jego їon±, ale teraz juї nie bкdziesz mogіa tego ukrywaж. Nie mieli¶my wyj¶cia. Mamy usprawiedliwienie: On byіby zadowolony. ONA: Nic wam nie powiedziaі? Rozstali¶my siк. ONI: On by siк ucieszyі, їe nasze wspуlne dzieciк їyje i bez niego, chociaї bez niego trudno: sama widziesz ile metalu siк marnujк. ONA: O co wam chodzi? Juї dawno nie byіam u niego w pracowni, my dawno nie... zreszt±, to was nie obchodzi. ONI: On to ukrywaі, ale i tak domy¶lali¶my siк. ONA: W jaki sposуb? ONI: Bardzo proste: jego mechanizmy dawno przestaіy pachnieж twoimi perfumami. ONA: A jednak jeste¶cie wiкkszymi draсmi, niї my¶laіam. Nie wszyscy musz± wiedziкж, їe teї w±chali¶cie moje perfumy. ONI: Zupeіnie zwariowaіa¶. Kto ci powiedziaі їe wszyscy wiedz±. Kiedy¶ szczyciіa¶ siк swoimi perfumami. ONA: Kiedy¶ przypadaіam za jego samochodami - i tyle. A wy jeste¶cie draсmi, ktуrzy ukradli... ONI: Zamknij siк. Ty kіamiesz. ONA: Wszystko pamiкtam. ONI: Ale nikt ci nie uwierzy. Im teї podobaj± siк nasze samochody. Twoje perfumy ich akurat nie podniecaj±. Dzwoni telefon. ONA (podnosi sіuchawkк): Salon samochodowy. Jest czynny do ostatniego klienta. Czekamy na paсstwa... Dziкkuje, nie zbyt czкsto zdarza mi siк to sіyszeж. Niestety... pracujк w innym dziale. Wszystkiego najlepszego, czekamy na paсstwa w Salonie codziennie... (Do NICH) Byіam pewna, їe On natychmiast zadzwoni, nie mogк czekaж wiecznie. ONI: Pујno. Wieczno¶ж nie pyta siк. ONA: Jestem gotowa. O czym oni chc± ze mn± rozmawiaж. ONI: O waszych brudnych sprawkach, niech On mi wybaczy, o niczym innym. ONA: Јajdacy. Wiecie lepiej od innych, їe nie ma їadnych sprawek, to wy wci±gnкli¶cie go do swojej gry. ONI: Krуtka kobieca pamiкж. Zapomniaіa¶, jak kiedy¶, niby przypadkiem sama zademonstrowaіa¶ Paj±kom swуj najnowszy wynalazek, Lady Baltymor, jeїeli pamiкж nie zawodzi. ONA: Sumienie... ONI: Miaіa¶ perfumy o tak banalnej nazwie. ONA: ...Was zawodzi, przy czym co raz czк¶ciej. On byі opкtany ideami, a wy akurat nie wiedzieli¶cie, co zrobiж ze starym zakichanym salonem... ONI: Treba ci jeszcze co¶ przypomnieж. Naprzykіad, jak bіagaіa¶ mіodszego Paj±ka, їeby namуwiі brata wymieniж troche metalu na twoje perfumy, їeby¶cie mogli... ONA: ... nie wi±zaж siк z wami. ONI: Nie kіужmy siк. Niebawem zakwitnie narcyz... ONA (odruchowo): Juї zakwitі... (ockn±wszy siк) Co z tym ma wspуlnego narcyz? Co wy w koсcu przede mn± ukrywacie... Za co, chciaіabym wiedzieж... ONI: Kochanie, wszyscy mamy grzechy, ty teї nie jeste¶ wyj±tkiem. ONA (nieoczekiwanie pokornie): Nie jestem wyj±tkiem, nie przeczк... Chodјmy juї chyba, kochani. Wszyscy troje wychodz±.
|